Pytałam Kurczaka osiemdziesiąt trzy razy czy raczył już poinformować
Królową o mojej osobie w jego mieszkaniu. Osiemdziesiąt trzy razy
potwierdził. Ponieważ osiemdziesiąt trzy to całkiem spora liczba, więc uznałam że
faktycznie, Królowa wie, a Kurczak jakoś cudem uszedł z życiem.
Nie
widzę zatem nic złego w otworzeniu drzwi w kurczakowej koszulce, którą
podkradłam mu wieki temu, kiedy Królowa go odwiedza.
- Hej
wchodź, Kurczak zaraz będzie – wpuszczam ja do środka.
- On
ma na imię Bartek – stwierdza ozięble. No nie, na serio?! Kurczak ma imię?! Tyle lat w niewiedzy...
Stop. Jestem w ciąży
i nie mogę się denerwować, a już na pewno nie mogę denerwować się Królową i jej idiotycznymi uwagami. Biorę głęboki wdech i powoli wypuszczam powietrze z płuc, licząc że to pomoże.
- Co
ty tutaj w ogóle robisz? - mierzy mnie wzrokiem od góry do dołu. - Mieszkam? - pytam retorycznie.
- Słucham?! - wykrzykuje. Ok, wychodzi na to, że Kuczak osiemdziesiąt trzy razy mnie okłamał. Bywa. Mogłabym powtórzyć beznamiętnie mieszkam, po czym wzruszyłabym ramionami, odwróciła na pięcie i po prostu miała los Kurczaka w głębokim poważaniu. Tak, powinnam to zrobić. Niestety nie potrafię. Cała kurczakowa osoba jest mi bowiem nad wyraz droga i nie mogę pozwolić żeby niechybnie zginął on z rąk Królowej. Tak więc głowie się jakby tutaj zręcznie z tego wszystkiego wybrnąć, bez niepotrzebnych ofiar w ludziach. Kiedy trochę gorączkowo próbuję znaleźć jakieś genialne wyjście z sytuacji, do mieszkania wpada Kurczak, jak zawsze wykazując perfekcyjne wyczucie chwili.
- Już … jestem? - blednie widząc Królową w przedpokoju - Anastazja? A co ty tutaj robisz? - pyta nerwowo.
- Lepiej mi wytłumacz co ona tutaj robi!
Mam imię do cholery! A z resztą nie ważne...
Atmosfera się zagęszcza, mój poziom stresu niebezpiecznie wzrasta, a Kurczak rozgląda się na boki, zapewne szykując jakiejś odpowiedzi ukrytej na ścianie. Ewakuuję się do pokoju, uznając że lepiej zostawić ich samych. Mam tylko nadzieję, że kiedy wrócę, nie zobaczę zakrwawionego Kurczaka gdzieś na podłodze.
Wszystko
przeze mnie i trochę przez to, że Kurczak jest tak uparty i zawsze, po prostu zawsze musi postawić na swoim. Wyciągam walizkę z szafy
i wrzucam do niej swoje rzeczy. Kiedy kończę pakowanie, słyszę mocne
trzaśnięcie wejściowymi drzwiami. To znaczy że rozmowy raczej nie przebiegły pomyślnie. Po chwili Kurczak wchodzi do pokoju. Na szczęście jest cały i zdrowy, nie ma nawet podbitego oka.
- Jak
zła była w skali 1 do 10? - pytam. Sam fakt że była zła nie
pozostawia bowiem żadnych wątpliwości.
- Siedem
- stwierdza – no może osiem... i pół – dodaję po chwili – a
co ty robisz? - patrzy na walizę leżącą na środku
pokoju.
- Pakuję
się, nie chcę być kością niezgody między tobą, a Królową.
Pomieszkam trochę u Zojki i Aleksandra, a potem.... potem się
zobaczy – wyjaśniam domykając wieko.
- Głuptasie
nie jesteś żadną kością – wywraca oczami.
Jestem
kością, albo może nawet jeszcze czymś większym. I Kurczak
doskonale o tym wie.
- Jestem - obstaję przy swoi.
- Jestem - obstaję przy swoi.
- Nie jesteś. I nie dyskutuj - wymierza we mnie swój palec, kiedy chcę przytoczyć kilka argumentów świadczących o tym jak bardzo się myli.
- A skoro już sobie to wyjaśniliśmy, to w kuchni czeka na ciebie i Fasolkę szarlotka. Przechodziłem obok cukierni i pomyślałem że kupię – uśmiecha się wesoło i znika za drzwiami.
- A skoro już sobie to wyjaśniliśmy, to w kuchni czeka na ciebie i Fasolkę szarlotka. Przechodziłem obok cukierni i pomyślałem że kupię – uśmiecha się wesoło i znika za drzwiami.
Siadam
na łóżku i wzdycham ciężko. Czasem wydaję mi się, że Kurczak
to jedyny pozytyw w całym tym moim bałaganie. I jeśli
moje chaotyczne życie jest ceną, za to że go kiedyś poznałam, to
ok. Jestem w stanie w tym chaosie żyć.
- Idziesz?
- słyszę z kuchni.
- Idę,
idę – odpowiadam zbierając się z łóżka.
Na
stole czeka na mnie ogromny, jeszcze ciepły kawałek szarlotki.
- Masz
ogórki kiszone? – pytam siadając na krześle.
- To
jednak nie szarlotka?
- I
to i to – stwierdzam, ignorując obrzydzenie jakie maluję się na
kurczakowym licu.
- No co, ciąża
– wzruszam tylko ramionami.
*
Ogarnęłam siebie, przy okazji ogarnęłam nieco Kurczaka, Kwiatka i Fasolkę.